poniedziałek, 30 grudnia 2013

Cadillac Records = Chess Records



Tak obecnie wygląda legendarna wytwórnia płytowa "Chess Records".
Dzisiaj budynek pełni przede wszystkim funkcję muzealną, lecz dawniej stanowił amerykańską wylęgarnię talentów. 
Etta James, Chuck Berry, Little Walter - to tylko niektóre blues'owe gwiazdy, które przewinęły się przez ten gmach. W owym studiu przy 2120 S. Michigan Avenue w Chicago w stanie Illinois nagrywali również sami Rolling Stone'si. Miejsce, podobnie jak sami założyciele, jest więc historyczne.


Na zdjęciu powyżej siedzą (od lewej): Phil Chess (Filip Czyż), Leonard Chess (Leonard Czyż) oraz syn Leonarda - Marshall Chess.
Obecni na fotografii panowie, co można zauważyć po swojsko brzmiących nazwiskach, byli polskimi imigrantami, a także założycielami (Phil i Leonard) wspomnianej wytwórni. 



Myślę, że cała historia rozwoju tego interesu jest tak wspaniała (zważywszy na polskie korzenie ojców założycieli), że doskonałym przedsięwzięciem było zekranizowanie przeżyć tych ludzi. W ten oto sposób w 2008 ukazał się świetny film pt. "Cadillac Records" inspirowany historią powstania i rozwoju wytwórni.


Doborowa obsada, gdzie w głównej roli zobaczyć możemy Adrien'a Brody'ego wcielającego się w Leonard'a Chess'a oraz Beyoncé Knowles odgrywającą (bądź też wyśpiewującą) postać Etty James sprawia, że film ogląda się naprawdę przyjemnie. Doznania wzrokowe uzupełnia doskonały blues i rock'n'roll, miodzio ;)







Powracając do samej muzyki umieszczonej w produkcji - jej ilość tworzy z filmu coś na kształt musicalu. Soundtrack wymyślony przez Steve'a Jordan'a jest czymś w rodzaju reinkarnacji starych i dobrze znanych kawałków. Muzyka z "Cadillac Records" okazała się być tak interesująca i pożądana, że na jej podstawie powstały nowe wydawnictwa, a wiele z piosenek uzyskało nominację (i nie tylko) do naprawdę znaczących nagród w świecie muzycznym i filmowym (Grammy, Złote Globy).  


Na koniec genialne wykonanie utworu "At last"(Etta James) przez Beyoncé Knowles. Warto wspomnieć, że z tą piosenką Beyoncé wystąpiła na inauguracyjnym balu, gdzie na wielkiej scenie miał miejsce pierwszy taniec prezydenta USA Baraca Obamy z żoną Michelle.

 

Mam nadzieję, że sylwestrowe szaleństwo nie pochłonie Waszej wrażliwości na piękną muzykę i sięgniecie po coś bardziej wyrafinowanego aniżeli popularne popowe kawałki. Soundtrack z "Cadillac Records" idealnie nadaje się na taneczne wieczory, więc może i tej wyjątkowej nocy pojawi się na Waszej playliście ;)




środa, 25 grudnia 2013

Beyoncé 2013


 Już jest, niewyczekiwany i niespodziewany, najnowszy album Beyoncé nazwany (jak to modnie ostatnio) imieniem artystki: "Beyoncé" - 2013, The Visual Album. 


Całość można potraktować jako rodzaj muzycznej projekcji - każda piosenka od samego początku posiada swój teledysk. Z moich Youtube'owych obserwacji wynika, że nie wszystkie teledyski ukazały się szerszemu gronu odbiorców (dostępne są tylko na iTunes). Poniżej znajdziecie zapowiedzi/skróty każdej z piosenek (pośród nich te, które pojawiły się już w całości).

1. Pretty Hurts

2. Haunted

3. Drunk In Love (feat. Jay-Z)

4. Blow

5. No Angel

6. Yoncé

7. Partition

8. Jealous

9. Rocket

10. Mine (feat. Drake)

11. XO

12. Flawless (feat. Chimamanda Ngozi Adichie)

13. Superpower

14. Heaven

15. Blue (feat. Blue Ivy)

Nie mogę się wprost doczekać kiedy całość pojawi się na Spotify'u lub Youtube'ie. Bardzo podoba mi się pomysł wizualizacji całego materiału płytowego. Teledysk to ważna część kompozycji, pozwalająca twórcy m.in. na kreowanie wizerunku. Nie znam w zasadzie żadnego krążka, którego cała zawartość doczekałaby się pełnowartościowych teledysków. Jak dla mnie jest to świetne podejście do sprawy. Weźmy również pod uwagę element zaskoczenia jakim obdarowała nas Beyoncé (niezapowiedziana płyta) za co zasługuje na kolejny wielki plus. Słupki sprzedaży udowadniają, że dobra marka nie potrzebuje żadnej promocji czy zabiegów marketingowych - krążek Queen B. w ciągu dwóch dni od premiery (i to tylko w postaci online) bił rekordy sprzedaży w ponad stu krajach. 


A teraz nadszedł czas na...


Oto część moich zdobyczy :D



Najfajniejszą rzeczą jest fakt, że to nie koniec świątecznych podarunków dla mnie. W następnych postach postaram się ujawnić co jeszcze wpadło w moje ręce ;)


AND...


source: depositphotos.com

czwartek, 19 grudnia 2013

Wena / Vena


Ostatnio naszła mnie tytułowa "wena" na udekorowanie mojego domostwa. Nie ukrywam, że nie chciałam wydać na to zbyt wiele pieniędzy. Postanowiłam więc, że dokonam przeglądu tego, co już mam oraz tego, co mogę zrobić z rzeczy, które posiadam. W ten oto sposób powstały poniższe dekoracje.


Na początek ... choinka. Tak wyglądała w zeszłym roku - niczym nie wyróżniający się, metrowy świerk w doniczce.


Po roku spędzonym w ogrodzie drzewko wyglądało nieco inaczej - zrobiło się gołe i brązowe (nie mam pojęcia dlaczego :P). 
W tym tygodniu postanowiłam zrobić coś z tą martwą rośliną. Skróciłam ją z każdej strony i umieściłam w nowej doniczce z kamyczkami - już wtedy prezentowała się znacznie lepiej.


W gołych miejscach poprzyklejałam gałązki ze ścinki, doniczkę okryłam niebieskim papierem i przewiązałam sznurkiem. Całość spryskałam farbą w spray'u (szarą).


Na koniec powiesiłam brokatowe gwiazdki, które udało mi się zakupić po bardzo atrakcyjnej cenie (ok. 1,50 zł/szt.). Całość prezentuje się całkiem fajnie i, jak powiedział mój chłopak, "mroźnie" :P


W tym roku postanowiłam również, że nie kupię choinki ani "żywej" ani sztucznej. Chciałam natomiast mieć w domu coś, co będzie przypominać mi o świętach, co stworzy niezwykły klimat i stanowić będzie oprawę dla prezentów. Niestety dekoracja, którą wykonałam powyżej nie nadawała się do salonu, zarówno pod względem rozmiarów, jak i stylu.
Wpadł mi więc do głowy kolejny pomysł...


Oto stara, powykrzywiana, drewniana, nienadająca się już do użytku drabina, z której zrobiłam własne drzewko świąteczne. Całość wystarczyło trochę przeszlifować, przemalować (drewnochronem) oraz powbijać trochę gwoździ. W ten oto sposób powstała ona ... moja drabinowa choineczka.
Ozdoby, które możecie na niej zobaczyć pochodzą z zeszłego roku. Oczywiście kilka gadżetów, jak np. ptaszek w karmniku, czy doniczka z gałązkami na dole (również otulona papierem) są tegorocznym nabytkiem.




Powracając do tytułu posta... 
"Vena Amoris", czyli żyła miłości, to najnowszy album Anity Lipnickiej, który ukazał się niedawno, bo w październiku 2013 r. Po przesłuchaniu płyty stwierdzam jednoznacznie, że coś dzieje się w związku Anity i John'a Porter'a.
Płyta jest bardzo spójna, kawałki dot. głównie miłości (tej utraconej). Myślę, że mamy tutaj przykład jakiegoś wypalenia, chociaż kim ja właściwie jestem, aby osądzać sytuację ;)


   
Zdecydowana większość piosenek - niemal wszystkie - przypadła mi do gustu. Uwielbiam spokojne, lekko depresyjne klimaty - tutaj wszystko to znalazłam. Prym wiedzie świetna oprawa muzyczna i anielski głos Anity. Wyraźnie słychać tu amerykańskie wpływy w postaci bandżo czy ogólnej stylistyki zaczerpniętej wprost z muzyki country, co (nie ukrywam) dodatkowo mnie urzekło. Uroczyście zawiadamiam, że ucieszyłby mnie taki CeDek pod choinką ;)

Na koniec mała rada dla nieszczęśliwie zakochanych lub wypalonych:




czwartek, 12 grudnia 2013

PREZENTY [X]


Oto nadszedł - zapewne dla większości z Was - najmilszy czas w roku... 
Czas kupowania prezentów.


Ja, bardzo niewielką część "prezentobrania" mam już za sobą.
Dla dwójki koleżanek wybrałam coś z gatunku ozdób świątecznych + świąteczne słodycze.


Opakowanie równie mocno przyciągało wzrok - podobnie jak same bombeczki.


Dla reszty znajomych kupiłam (po promocyjnych cenach) naprawdę fajne płytki CD.


A oto przykład naprawdę "wartościowego" prezentu - co ciekawe kosztował jedyne 19.99 zł i znalazłam go w jednym z sieciowych marketów :D


Poniżej znajdziecie kilka drobiazgów, które każdy z Was jest w stanie zrobić samodzielnie. Efekty piorunujące!
















Na zimowy wieczór polecam coś ciekawego zarówna dla ucha, jak i oka. "The Nightmare Before Christmas" Tim'a Burton'a jest czymś, co pozwoli Wam spojrzeć na święta trochę z innej strony. Jest to ciekawa propozycja dla tych, którym obrzydły już wszystkie świecidełka i słodkie minki powyższych ozdób :P
Ps. film pochodzi z roku 1993 :O




A na koniec pamiętajcie...


source: www.notonthehighstreet.com